Wróciłam z wakacji od kuzynki .Od razu po powrocie spotkałam się z jedną z moich przyjaciółek .Wtedy dowiedziałam się, że nasz kolega(wspomnę o nim w innej części jeszcze ) który mieszkał na samej granicy polski przyjechał . Dołączyli do nas inni znajomi a ,że się nam nudziło postanowiliśmy sobie porobić żarty z tego kolegi bo bardzo nas zranił.Ale teraz pytanie jak.? Szybko znalazł się pomysł ,że przez telefon i wypadło na mój bo miałam nowy numer ,którego nikt nie znał . Zadzwoniliśmy ktoś odebrał ja od razu poznałam,że to nie on .Rozmowa się rozkręciła podaliśmy się za dziewczyne o imieniu Oliwia i powiedzieliśmy ,że jesteśmy właśnie we Wrocławiu u kumpeli, która cię zna . Umówiliśmy się przy mostach nas było w sumie cztery osoby.Chcieliśmy tylko sprawdzić czy faktycznie przyjdzie .Zjawił się, ale nie sam był z kolegami na motorach zaczęliśmy uciekać.Ich było z sześciu i to jeszcze na motorach ale daliśmy radę. Później po całej okolicy się kręcili ale nie rozpoznali nas.Gdy wychodziłam na dwór musiałam wyciszać nieraz wyłączać telefon.Podejrzewali nas ale my się jakoś wykręciliśmy do tej mory się z tego śmiejemy ;D . Mamy nauczkę ,że lepiej sobie takich żartów nie robić.Ale zabawa była i to jaka .!;) /M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz